29.10.10

My zombie honey, do you realise what you've done?

Dopadł mnie weltschmerz, jesienny marazm, sentymentalny pesymizm.
Najchętniej nie wychodziłabym spod kołdry (chyba, że do kuchni po kolejną porcję herbaty).
Przydałaby mi się może jakaś mała odmiana estetyczna, ale coś czuję, że nabycie kolejnej pary butów może nie rozwiązać problemu.

A co do butów, parę na zdjęciach znalazłam niedawno w osiedlowym lumpie i zakochałam się w nich od pierwszego wejrzenia - są z mega miękkiej skórki i do tego w kolorze młodego jelonka (niestety miłość okazała się nieodwzajemniona i zdradziecko obtarły mnie przy pierwszym założeniu).
Właściwie kolorystycznie pasują bardziej do jesiennych liści niż czegokolwiek, co mam na sobie/w szafie, ale jakoś mnie to nie rusza (pewnie to efekt uboczny
weltschmerzu).
Dobrze, że chociaż granatowa torba pasuje do koników na sweterku.

  
fot.G.M.

shirt
- atmosphere
cardigan - river island
bag - n/n
 
boots - n/n
wooden pendant - hand made

17.10.10

And now I'm dancing for the doomed and the damned.

Moimi ulubionymi ptakami są kruki. Psychopompowie, padlinożercy, heroldowie wojny, towarzysze Morrigan i Odyna. Huginn i Muninn.
Później sowy.
Później pozostałe czarne ptaki.

W kwestii odzieżowej pochodzenie piór nie jest w sumie takie ważne - równie dobrze sprawdzają się pióra z papuzich i kogucich ogonów czy strusia (vide torba z River Island) - ale lubię sobie myśleć, że kruki mają z tym coś wspólnego.
A jak kruki to i czaszki, więc połączenie zarowej-czaszkowej tuniki z pierzastymi dodatkami okazuje się nie być takie całkiem od czapy.




fot.cheshirecat

shirt
- zara
cardigan - marks&spencer
bag - river island
 
ankle boots - rocket dog
feather headband inspired by Coco - hand made

12.10.10

It's 3am there's a devil in my backyard. Go away devil man!


No to zaczynamy.
Blog będzie szafiarsko-biżuteryjny i będą na niego trafiać co lepsze focie z mojego bloga-o-pierdołach. Chociaż znając mój zapał to po drugiej notce może się skończyć.


Pierwszy ciuchowy post to blogową premiera mojej handmejdowej jelonkowo-faunowej czapy.
Dobór stroju wyraźnie zdradza moje aktualne, jesienne estetyczne fascynacje.
Boho, hobo, mori gal, antique doll, hey gypsy!,
pióra, futra, wełna, drewno, rogi, muszle, amulety, antyczny brąz i stare złoto, lisie kity przy torbach i królicze łapki na szczęście, srebrne monety na powiekach, warstwy-warstwy-warstwy, sowy i leśne zwierzątka, chłopcy zaklęci w jelenie, baśnie, mglistość. Chcę mieć rogi jak Hern w starym serialu o Robinie z Sherwood, być czarownicą z lasu.


fot.cheshirecat


shirt
- zara
sweater - vero moda
coat - sh
necklace - reserved
deer necklace - allegro
rings - h&m
 
knitted deer hat - hand made