30.1.11

Oh wicked thoughts, from where did you come?

W powietrzu już prawie-prawie czuć wiosnę, można zdjąć płaszcz bez obaw zejścia na hipotermię. Można też skorzystać i pstryknąć kilka szybkich foci.
W związku z wyprzedażami i chwilową wizytą w Londynie moja szafa wzbogaciła się o wiele nowych rzeczy. Część musi poczekać na cieplejsze dni (moja mama zawsze się dziwi, że z zimowych wyprzedaży przynoszę letnie sukienki i krótkie spodenki), ale część można zaprezentować już teraz.
Wyprzedażowym nabytkiem jest między innymi sukienka w jelonki.
Minusem sukienki jest trochę brak kształtności, ale niewątpliwym plusem są jelonki. 

Moja słabość do leśnych zwierzątek i rogów nadal się utrzymuje. Myślałam, że minie mi razem z jesienią.
Do tego ogromnie mnie inspirują japońskie mori girls  (a stylizacja tej pani, skusiła mnie do noszenia najbrzydszych butów świata.)
 *
A po zrobieniu zdjęć, całkiem przypadkiem trafiłam w Zarze na męski wełniany sweter-kurtkę, który ładnie się komponuje z jelonkową sukienką i ogólnym leśno-dziwnym wyglądem.
Szkoda, że sweter nie znalazł się przed zdjęciami.
No trudno.






fot. pan W.


  dress - zara
  shoes - n/n
bag - vintage
belt - stradivarius
rings - h&m , hand made
  knitted deer hat - hand made